Ersh, Ersh, Ersh …. krzyczał wskazując toń wody rozciągającą sie za rufą naszego jachtu.
Dopiero co wyszlismy z porannego, przedśniadaniowego nurka. Pamietam wycierałem się nieco wychłodzony po dość długim nurkowaniu. Choć woda ma dwadześcia kilka stopni, to w krótkiej piance i tak po jakimś czasie jesteś wychłodzony.
Ersh, ersh, ersh … a potem “smak alqarsh, smak alqarsh, smak alqarsh” – rekin, rekin, rekin wskazywał Egipcjanin, członek załogi naszego jachtu. “Smak alqarsh” – wskazywał reką gdzieś na bezmiar wody roztaczający się za rufą …
W biegu złapałem ABC (maskę, fajkę i płetwy) i podwodny aparat Nikonos V załadowany kliszą do robienia slajdów, i wskoczyłem do zodiaka (pontonu motorowego), do którego wskakiwało już kilku członków naszej ekipy.
Szszsz….szszzsz…szsz…szzsz…. mały zodiak pruł wodę, raz po raz rozbijając dziobem nadchodzące fale.
Szszszuuu…szszszuuuuuu…szszszuuuuu….
“Tam, tam, jest tam “ – wskazujemy rekami płetwę rozcinającą taflę wody. Silnik stop, jeszcze płyniemy siłą inercji.
ABC, aparat w ręku, wychylam się i ….Puuuuuuch……Zanurzam się w toń błękitnej wody, pode mną odchłań, tylko jasne snopy światla przenikające bezkres morza, błękitnego a gdzieś w dali pode mną przechodzącego w granat i ciemność.
„Tyle razy nurkowałem z rekinami”, pomyślałem sobie. „Tutaj jestem pośrodku “niczego”, na otwartym morzu, gdzie on jest” ?
Nigdzie go nie widzę. Obracam się 360 stopni. I nagle , najpierw trochę jakoś niewyraźnie lecz z każdą chwilą coraz bardziej wyraziście widzę zbliżającą się WIEEEEEEELKĄ, “rosnącą przed moimi oczami” torpedę.
Huuuuuuuuuu….. Rośnie w oczach. i BAAAAAH….. Zatrzymał sie przede mną.
Pamiętam tylko myśl “Boże, by tylko nie “usłyszał” bicia (walenia) mojego serca”.
Zbliżył się jeszcze trochę …zatrzymał dosłownie …. hmmm…. bardzo blisko….. zatrzymał się doslownie przede mną.
Cisza, delikatny plusk fal i łomot serca, wyczuwający sytuację rekin i ja z “sercem na ramieniu”. “O shit” – to jakiś inny, większy pomyślałem. Patrzymy na siebie przez chwilę.
Skuliłem sie za masywnym Nikonosem V uzbrojonym w wysuniętą na stalowym ramieniu lampę błyskową SB 105 .
Wsytrzymałem oddech i ….pstryknąłem zdjęcie (slajd).
Michał tylko zachowaj spokój. Tylko zachowaj spokój.
Pamiętam, że jeszcze chciałem ustawić ostrość i swiatło, bo Nikonos był manualny.
Przyszła kolejna myśl: „Co zrobić jeśli rekin otworzy “paszczę” i zechce mnie chrupnąć ?” Miałem wrażenie, że jakby mnie dziabnął, to tak od głowy, szyi, gdzieś do barku i do połowy ramienia.
„Wepchnę mu do pyska ten aparat z lampą, może go zranię ? Może sobie odpuści ?” – pomyślałem
Zbliżył sie do mnie i pamiętam jak majestatycznie przepłynął mijając mnie po jego i mojej prawej stronie. “Zamknął oko” (rekiny robią to – korzystająć z tzw. błony migawkowej, która podczas ataku zamyka się i chroni oko, inne po prostu „wywracają” gałkę oczną do wnętrza głowy.)
Dotnałem jego skóry …. szorstkiej jak … papier ścierny.
Już wcześniej nurkowałem z rekinami, ten jednak był inny, większy, inaczej ubarwiony …
Tylko zachować spokój, tylko zachowaj spokój….
I mimo to, że wiedziałem że mam zachować spokój to jednocześnie marzyłem o tym by jak najszybciej znaleźć się w łodzi.
A tu ? Odchłań, żadnego brzegu, więc tytlko jak najszybciej do zodiaka. Mocne uderzenia płetwami, kraul ile fabryka dała ale i tak w porównaniu z rekinem poruszam sie jak “mucha w smole” pomyślałem.
BUM !!! – poczułem uderzenie w prawe udo. Zrobił koło, wrócił i trącił mnie “nosem”
Widziałem jak zatacza jednen okrąg, drugi …
Egipcjanie często powtarzali, że przed uderzeniem rekin robi okręgi, i przy trzecim następuje atak.
(w kręgach nurkowych mawiamy też, że jeśli zauważył Cię jeden rekin, to zapewne “widzi Cię” lub za chwilę zobaczy 10 kolejnych, jeśli są tylko w okolicy).
Drugie koło, chyba już trzeeeeecie … płynie prosto na mnie. Jestem pośrodku morza, nie ma żadnych skał, żadnego brzegu, żadnego “nic” żeby się schować, “przytulić” …
Płynie prosto na mnie. I pamiętam tą myśl: ”jeśli ma mnie użreć, to ja też coś chcę z tego mieć… ”
Rekin przepływa tak blisko…łapię go za górna płetwę i razem zanurzamy sie w odchłań wody …. Muszę się przedmuchać (wyrównać ciśnienie w uchu środkowym) czuję, że poszliśmy kilka dobrych metrów … “jedziemy w dół razem” ….
wwwwrzrzrzrzrzrzrzyyyyyyy………. i jednym mega, mega, mega mocnym ruchem ogona, mocą całego cielska zrzuca mnie z siebie – jakby dał znać ”no dobra koleś, już wystarczy”….
Czuję jak “woda” mnie wynosi … Nie wiem czy jestem bezpieczny, ale jestem szczęsliwy … promienie światła przechodzące przez toń wody, widzę już powierzchnię … jestem….
Serce mi wali, jestem szczęśliwy i nie do końca czuję się bezpieczny. Czuję, że dzisiaj wydarzyło się coś niesamowitego. Bliskie spotkanie z Naturą. Jej Mocą, która rezonuje we mnie tak bardzo głęboko. Czuję, że coś we mnie, coś co jest głęboko, zostało poruszone. Oddycham.
„Teraz płyń do zodiaka” – „pomyślałem” do siebie.
Później z relacji moich Przyjaciół, Nurków dowiedziałem się, że gdy rekinia płetwa, moja “głowa i tylek” zniknęły w tej samej chwili pod wodą, na zodiaku powstał “szum”, zaniepokojenie.